poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Eucharystia z Krzyża

Podczas Eucharystii przeżywamy śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Można w nich uczestniczyć różnoraki sposób. Pismo Święte i tradycja przekazują nam informacje o różnych postawach. Przyjrzyjmy się niektórym.

1. Piłat:
Miał swoje interesy. Sprawa Jezusa była mu nie na rękę. Umył ręce, przeszedł obok, inne rzeczy były ważniejsze. 
Czytelniku, może tobie Eucharystia też nie jest na rękę. Może masz swoje interesy i nie obchodzi cię jakiś tam Jezus.

2. Tłum gapiów:
Obserwowali mękę Pana Jezusa. Potem wrócili do domu i zapomnieli. 
Czytelniku, może przychodzisz na Eucharystie, stoisz gdzieś wśród ludzi i tylko obserwujesz, a potem wracasz do domu i zapominasz. Nie nawracasz się. Jesteś tylko przechodniem, gapiem, widzem.

3. Szymon z Cyreny:
Niósł Krzyż razem z Panem Jezusem, szedł z Nim ramię w ramię, był tak blisko, ale nie ma informacji o tym, że się nawrócił, jego serce się nie poruszyło. Nie dociekał kim jest Jezus i  dlaczego niesie krzyż. Odszedł.*
Czytelniku, może siedzisz w pierwszej ławce, może posługujesz do Mszy i stoisz przy ołtarzu, "ramię w ramię" w Jezusem, ale cię to nie wzrusza, nie obchodzi cię kim jest ten Jezus i dlaczego On teraz, podczas Eucharystii, za ciebie umiera, nie nawracasz się, jesteś jak Szymon z Cyreny. Niby pomagasz, jesteś blisko, ale odchodzisz taki sam, nie rozpoznajesz Jezusa. 

4. Płaczące niewiasty:
Rozczulały się nad męką Pana Jezusa, zawodziły, płakały współczuły. Oprawcy Chrystusa byli dla nich uosobieniem zła. Oburzały się na ich bestialstwo. Przeżywały, ale nie przemieniały się.
Czytelniku, może lubisz wzruszające czuwania przy świeczuniach, przy dźwięku gitarki. Może przeżywasz całym sobą wspaniałe uwielbienia, modlisz się językami i zasypiasz w Duchu Świętym już w połowie pierwszej pieśni na adoracji. Może oburzają cię źli ludzie, walczysz z aborcją i gender, lubisz wszystkie katolickie strony na Facebooku. Jednak jeśli podczas Eucharystii sam się nie nawracasz, jeśli Jezus nie przemienia twojego życia to nic z tego. Jesteś jak lamentująca kobieta. Narzekasz na zło, ale nie stajesz się lepszy.

5. Św. Dobry Łotr:
Jego życie było, jakie było, ale rozpoznał w Jezusie Zbawiciela, nawrócił się i wieczność spędza z Chrystusem.
Czytelniku, może nie jesteś wzorem chrześcijanina, może jesteś łotrem, ale podczas Eucharystii uznajesz swój grzech i prosisz Jezusa o ratunek, a On pomaga ci powstać, przemienia cię, uświęca cię.

6. Maryja:
Stała pod krzyżem i współofiarowywała z Chrystusem Bogu swój skarb najcenniejszy: swojego syna Jezusa. Wiele ją to kosztowało, ale wypełniała w ten sposób wolę Elohim i jako pierwsza otrzymała się owoce zbawienia.
Czytelniku, może jak Maryja, podczas Eucharystii współofiarujesz z kapłanem niepokalaną Hostię, ofiarujesz swoje trudy, cierpienia i wszystko, co masz, całego siebie, słuchasz woli Bożej zawartej w Słowie Bożym i uczysz się ją wypełniać, przyjmujesz Komunię Świętą, czyli zrywasz owoc z drzewa zbawienia, który, w przeciwieństwie do tego śmiercionośnego z raju, daje życie wieczne. Przejmuje cię męka Chrystusa i od Niego czerpiesz łaskę, aby stawać się świętym.

Z kogo bierzesz przykład?

*Nie ma informacji, że Szymon nawrócił się w tym momencie.Wiemy jednak, że jego synowie byli zaangażowani w działalność gminy chrześcijańskiej, stąd można wnioskować również o jego nawróceniu.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

O muzyce słów kilka

Język ludzki jest w stanie oddać bardzo wiele spraw. Nazywamy przedmioty, osoby, uczucia. Bywają jednak chwile kiedy ludzka mowa wydaje się nie wystarczać. Jeżeli istnieje wiele terminów dotyczących rzeczy skończonych, to brakuje ich jeżeli chodzi o nieskończoność, absolut, Boga.

W chwilach kiedy świat pojęć pada na kolana na pomoc przychodzi muzyka. Poza słowami ma ona w zanadrzu jeszcze kilka nośników informacji, jak: wysokość dźwięku, harmonia, barwa itd. Można ją też interpretować, stosując różne dynamiki. Słowa pełnią tu rolę pomocniczą i właściwie są niepotrzebne. Jest wiele utworów tylko instrumentalnych. Można również śpiewać nie wypowiadając konkretnych słów (w slangu katolickim: językami).

Tak więc śpiew jest specjalnym rodzajem modlitwy, ale również modlitwa jest specjalnym rodzajem śpiewu. Muzyka pozwala opisać to, czego zmysłami nie poznajemy, a jedynie możemy czuć. Jak inaczej można wyrazić nasz stosunek, uczucia, postawę przed Bogiem, jak nie śpiewając?

Muzyka wprowadza do modlitwy jeszcze jedno nowe spojrzenie. Jednym głosem możemy oddać niewiele, ale jeśli połączymy go z innymi stworzymy chór, który może fałszować albo zabrzmieć piękną harmonią. Tak samo jest z modlitwą. Modlitwa samotna jest wystarczająca, konieczna do "nauki modlitwy", ale dopiero modlitwa wspólnotowa jest wydarzeniem. Jest pięknem, komunikatem, który nazywa to, co chcemy przekazać i zanosi nas przed tron Najwyższego.

czwartek, 27 marca 2014

Naaman

"Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć: "Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!" Rozgniewał się Naaman i odszedł ze słowami: "Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Pana, Boga swego, poruszywszy ręką nad miejscem [chorym] i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym?" Pełen gniewu zawrócił, by odejść. Lecz słudzy jego przybliżyli się i przemówili do niego tymi słowami: "Gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: Obmyj się, a będziesz czysty?" 2 Krl 5,10-13



Cóż trudnego Boże chcesz ode mnie?
Chcesz poświeceń?
Postów? Jałmużny?
Modlitw? Czuwań? Nabożeństw?
Zgoda

Cóż trudnego chcesz?
Mam życie oddać dla Ciebie?
Wstydem się okryć z Twego powodu?
Wyrzec się siebie i żyć w nędzy?
Zrobię to dla Ciebie

Czego chcesz ode mnie?
Ja to wszystko zniósłbym chętnie
Ale Ty chcesz jednej rzeczy
Na którą zdobyć się nie mogę

Chciej Panie wszystko oprócz jednego
Żebym uwierzył

Przykład Naamana pokazuje, że człowiekowi trudno jest przyjąć łaskę Boga daną za darmo. Nasz umysł nie jest w stanie pojąć dobroci i wszechmocy Najwyższego. Dlatego próbujemy zasłużyć na łaskę, wypracować ją. Wtedy czujemy się lepiej, bo dobro, którego doświadczamy możemy zawdzięczać sobie, jesteśmy niezależni. Jednak Pan Bóg pragnie naszej wdzięczności,dlatego swoją łaskę daje za darmo, aby nikt nie mógł się chełpić, że w jakiś sposób na nią zasłużył. 
Sprawdzian przyjmowania łaski to sprawdzian pokory, ale i ufności wobec Najwyższego. Trzeba uwierzyć że On naprawdę zadziałał, mimo że temu działaniu nie towarzyszy nic,co możemy zbadać zmysłami, jedyną jego oznaką jest efekt, skutek - wyzwolenie.
Tak więc, jedynym i najtrudniejszym wysiłkiem jaki człowiek musi podjąć ubiegając się o łaskę jest wiara, która przypomina kroczenie w ciemności. Dopiero gdy dojdziemy do celu dowiemy się, czy on istnieje.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Postęp

"Myślenie boli tylko troszkę.." - tak jest w większości przypadków, jednak są chwile kiedy myślenie to istna tortura. Refleksja może człowieka ogarnąć - chwilowo otoczyć, objąć, przytulić i ukołysać jak matka. Jednak czasami nasza koleżanka przemienia się w potwora, podchodzi niepostrzeżenie i dusi. Wtedy to zaczynamy topić się w morzu argumentów. Tajemniczy nurt porywa nas i rzuca o skały. Od myślenia można zmądrzeć, ale i można czasem ogłupieć.
Ostatnio przeżyłem taką burzę.

W miarę jak zacząłem poznawać kulturę, dawne obyczaje (głównie z książek) zafascynowało mnie to. Wszystko wydawało mi się być wytworne, wyszukane, niebanalne. Nawet zwykłe "Dzień dobry" musiało być połączone z odpowiednimi gestami, jak zdjęcie kapelusza, ukłon. Rażący wydaje się być współczesny minimalizm i bylejakość w porównaniu z przepychem i pięknem pozostałości tamtych lat. 

Postęp? Po co zmieniać coś, co jest dobre - tak sobie mówiłem, a nawet więcej - trzeba wrócić do tego, co dawne. Utrwalić to, żeby nie wyginęło. Myliłem się. 
Burza to najprościej mówiąc zderzenie dwóch chmur albo dwóch mas powietrza (o ile dobrze pamiętam z geografii). U mnie również zderzyły się dwa kolosy: konserwatyzm i postęp.
Czy może być coś piękniejszego, od majestatycznego pałacu, ogromnego, pełnego przepychu, dzieł sztuki, w którym mieszka czcigodny król, wraz z dostojną rodziną królewską? Mówiąc o królu mam na myśli wszystkich bogaczy, którzy mieszkali w pałacach. Widok jak z obrazka, ideał piękna, bajka z dzieciństwa. Jednak odpowiedź brzmi: tak, może. Wszystko jest piękniejsze od tego rozkosznego widoku, ponieważ pod tym pałacem stoi żebrak, który nie ma co dać dzieciom do jedzenia, podczas gdy do pałacu zamawia się nowe rzeźby, obrazy, meble. Ponieważ kilka ulic dalej stoją domy-ruiny, a w nich ludzie-ruiny. 

Postęp był konieczny. Dzięki niemu mieszkamy w ogrzewanych domach, mamy co jeść i możemy poznawać świat. Postęp ten przysłużył się godności ludzkiej, więc trzeba uznać go za dobry.

Jednak dziś ten stary dobry postęp wydaje się obracać przeciwko człowiekowi. Zabiera mu godność, wmawia, że to, co wypaczone jest normalne. Nowoczesność staje się dziwna. Zatem coś poszło nie tak.
Otóż są pewne rzeczy, które zmieniać się muszą. Świat musi się rozwijać, a człowiek razem z nim. To pragnienie zaszczepił w nas sam Bóg. Jednak należy pamiętać, że są rzeczy niezmienne. XXI w. nie znosi praw logiki, fizyki ani nawet twierdzeń matematycznych. Na jakiej podstawie miałaby się zmieniać moralność? Czy to, co człowieka od wieków krzywdziło, godziło w jego godność, mogło stać się dobre?

Burza ma swoje niszczycielskie pioruny. Taki właśnie spalił stare drzewo mojego zachwytu nad pięknem króla i jego pałacu, który zbudowany jest na nędzy poddanych. Jednak burza oczyszcza powietrze, jest pewnym przełomem. Człowiek musi dostosować się do współczesności, ale nie po to, żeby się jej poddawać i ślepo jej wierzyć. Jesteśmy zdobywcami. Mamy ujarzmiać świat. Dosiadać jak konia, który nas prowadzi tam, gdzie my chcemy, a nie on.

środa, 18 września 2013

Nauka/Praca czynnością świętą

Chyba mało kto lubi, kiedy ma dużo pracy. Pewnie każdy z nas wolałby rozłożyć się na leżaczku w jakiś ciepłych krajach. Jednak życie chrześcijańskie wymaga od nas ciągłego wysiłku. 
Nie wydaje mi się, żeby nauka jakoś przybliżała mnie do Pana Boga, mimo wszystko uważam, że bardziej Mu się przydam mądrzejszy. Kto wie, gdzie mnie Duch Święty pośle, i co wtedy będzie mi potrzebne? 
Warto jest traktować codzienne, żmudne przesiadywanie nad książkami jako inwestycje w przyszłość. Świadczmy o tym, że Chrześcijaństwo to nie grupa niedouczonych ciemnych mas, ale NOWI LUDZIE, którzy są w stanie budować NOWY ŚWIAT.

czwartek, 5 września 2013

Wędrówka przez serce

Dzisiaj przedstawiam wam wiersz autorstwa Maksymiliana Lorensa - kleryka Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu oraz animatora Ruchu Światło-Życie.
Wiersz pisany na kanwie twórczości J.R.R. Tolkiena, C.S. Lewisa J. Eldredge’a. Także filmy nakręcone na podstawie książek były do niego inspiracją. Innym pisarskim tłem była ścieżka dźwiękowa do pierwszej części filmu „Władca Pierścieni”, szczególnie utwór nr 11 – posłuchaj, a lepiej poczujesz motyw nieodzowności „wędrówki” dla Twojego życia.
 Wędrówka przez serce


Droga w przód pociąga wciąż
Wiedzie daleko w nieznane
Choć wszystkiego jest pod nosem w bród
W sercu „ruszaj!” jest wypisane

Choć dobra, co otaczają w krąg
Słodyczą swoją nęcą
Cieniem tylko szczęścia są
Co dojrzysz gdy tylko wyruszę

Wolałbyś cieszyć się tym, co masz
Trudu sobie oszczędzić
Bo zanim miniesz odważnie próg
Lęków i trosk Cię przygniecie stos

Nie wiesz nawet czy cały wrócisz
Jeśli tak – będziesz już inny
Czeka Cię niebezpieczeństw moc
Lecz także momenty chwały

W sercu gdzieś głęboko wiesz
Jeśli tego kroku zaniechasz
Stracisz coś na zawsze już
I martwy będziesz za życia
Uwiązane Twoje najgłębsze „Ja”
Jak orzeł chce chwytać przestworza
Gdy się zlękniesz to jakbyś mu
Łańcuchem spętał dwa skrzydła

Więc podnieś się i poczuj wreszcie
Wrzenie krwi Twojej gwałtownej
I wędruj co prędzej w górę i w górę
Aż nieba dotknie Twe serce

We wnętrzu Twoim odnajdziesz szlak
Bo pójdzie z Tobą Ktoś jeszcze
Odkryjesz, że jesteś jedynym na świecie
Niezastąpionym, masz misję

A śmierć wędrówki tej kresem nie jest (O nie!)
Lecz płynnym przejściem w część drugą
Gdzie umrze lęk i wyschnie łza
A horyzont szerszy już czeka

Zapraszam do podzielenia się swoją opinią na temat twórczości kl. Maksymiliana w komentarzach.

wtorek, 3 września 2013

Ścielenie łóżka czynnością świętą

Wstając rano zawsze się umyjemy, zawsze ubierzemy, zawsze ogarniemy. Ci, którzy maja w zwyczaju jeść śniadanie jakoś też o tym nigdy nie zapominają. Natomiast ścielenie łóżka często traktujemy jako rzecz dodatkową - jak zdążę to pościele, ale wolałbym nie zdążyć. 

Pan Bóg nie chce żebyśmy robili tylko to, co konieczne. On chce od nas więcej. Często widzimy "chrześcijan", którzy mają ręce czyste, ale puste. Troszczą się tylko, żeby nie złamać przykazania, a i tak zazwyczaj sporo je naciągają. 
Czy robię dla Pana Boga coś z miłości? Nie dlatego, że komuś się coś stanie, albo będę "miał grzech" jak tego nie zrobię, tylko po prostu, coś dodatkowego.

Jeśli nie pościelmy łóżka to świat się nie zawali (do piekła pewnie też nie pójdziemy), ale niech to będzie dla nas dobre ćwiczenie, że życie wiarą to nie tylko wypełnianie przykazań, ale to też samodzielne, bez przymusu, szukanie okazji do uczczenia Pana Boga.